13 grudnia to jedna z najboleśniejszych dat w najnowszej historii Polski. Wprowadzenie stanu wojennego w 1981 roku oznaczało brutalne zerwanie nadziei na wolność, godność i prawo do samostanowienia.

Czołgi na ulicach, wojsko i ZOMO, internowania tysięcy działaczy „Solidarności”, cenzura i strach – to obrazy, które do dziś pozostają żywe w pamięci wielu Polaków.
Jednak obok widzialnej przemocy istniał mniej spektakularny, lecz równie destrukcyjny mechanizm władzy: donosicielstwo.

Stan wojenny był nie tylko operacją militarną i policyjną.
Był również testem lojalności, w którym władza oczekiwała od obywateli „czujności” i gotowości do informowania o innych. Ten model działania nie narodził się w Polsce. Został wprost zaczerpnięty z sowieckiej Rosji i był jednym z filarów systemu totalitarnego.
Donos jako fundament systemu sowieckiego
W Związku Sowieckim donos nie był odstępstwem od normy, lecz jej istotą.
Państwo oparte na terrorze potrzebowało stałego dopływu informacji, a ten zapewniała masowa sieć informatorów. Sąsiedzi, współpracownicy, uczniowie, a nawet członkowie rodzin byli zachęcani – lub zmuszani – do donoszenia na siebie nawzajem. NKWD i później KGB uczyniły z donosów podstawowe narzędzie kontroli społeczeństwa.

Nie liczyła się prawda. Liczył się „sygnał”. Anonimowy list, plotka czy osobista niechęć mogły wystarczyć, by człowiek trafił do więzienia lub łagru.
W czasie wielkiego terroru lat 30. donos stał się wyrokiem – często śmiertelnym. System nagradzał donosicieli i karał tych, którzy milczeli, czyniąc strach podstawowym spoiwem życia społecznego.
Dlaczego ludzie donosili?
Motywacje były różne, lecz zawsze mieściły się w logice systemu. Strach przed oskarżeniem popychał wielu do „wyprzedzającej lojalności”. Inni widzieli w donosie narzędzie kariery, sposób na zdobycie mieszkania, stanowiska czy pozbycie się konkurenta.
Byli też tacy, którzy wykorzystywali aparat represji do osobistych porachunków, skrywając prywatną zemstę pod maską ideologicznej gorliwości.
Władza sowiecka – a później komunistyczna w krajach satelickich – świadomie podsycała te mechanizmy.
Społeczeństwo miało być podzielone, nieufne i zastraszone. Donosicielstwo skutecznie niszczyło solidarność i uniemożliwiało zbiorowy opór.
Donos w realiach stanu wojennego w Polsce
W czasie stanu wojennego te same schematy zadziałały w Polsce.
Aparat bezpieczeństwa korzystał z tysięcy tajnych współpracowników i „kontaktów operacyjnych”.
Donosy dotyczyły działalności opozycyjnej, kolportażu ulotek, słuchania zagranicznych rozgłośni, a nawet prywatnych rozmów. Zwykłe życie codzienne zostało skażone podejrzliwością – nigdy nie było pewne, kto słucha i kto zapisze to, co zostało powiedziane.
Donos stał się narzędziem zniewolenia, ale też moralnej degradacji.
Niszczył zaufanie między ludźmi i pozostawił głębokie rany, których skutki odczuwalne są do dziś.
Dziedzictwo, które powraca
Upadek komunizmu nie oznaczał automatycznego końca mentalności donosicielskiej.
Choć zmieniły się realia, mechanizm pozostał rozpoznawalny. Anonimowe oskarżenia, fałszywe „zgłoszenia”, kampanie pomówień – wszystko to bywa współczesną formą starej praktyki, znanej z czasów sowieckiej opresji.
Donos nie zniknął, lecz zmienił narzędzia.
To zjawisko stoi w sprzeczności z ideą społeczeństwa obywatelskiego. Demokracja opiera się na jawności, odpowiedzialności i odwadze cywilnej, a nie na anonimowym oskarżaniu i wykorzystywaniu instytucji państwa do prywatnych lub ideologicznych rozgrywek.
Puentа – pamięć i przestroga
W 44. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego pamięć o jego ofiarach zobowiązuje nas do czujności. Donosicielstwo było jednym z najskuteczniejszych narzędzi sowieckiej opresji – cichym, lecz niszczącym fundamentem systemu strachu.
Wspominając 13 grudnia, oddajemy hołd internowanym, prześladowanym i tym, którzy zapłacili wysoką cenę za wierność prawdzie.









Źródło : ARCHIWA IPN
Zapalenie świecy w oknie to gest pamięci, ale i zobowiązanie. Wolność nie polega wyłącznie na braku czołgów na ulicach. Polega na odrzuceniu mentalności donosiciela, na obronie godności drugiego człowieka i na odwadze mówienia prawdy wprost. Społeczeństwo, które akceptuje donos, zawsze balansuje na granicy powrotu do systemu strachu. Pamięć o stanie wojennym jest więc nie tylko wspomnieniem przeszłości – jest ostrzeżeniem na przyszłość.

Tekst: Iwona Golińska
Zdjęcia : IPN , ARCHIWA






Leave a comment